– E&C blog –


Czy Polska potrzebuje rynku mocy?

By Wojciech Nowotnik

By Wojciech Nowotnik on 5/08/2016

Topics: PL

Written by Wojciech Nowotnik. The English version will be published later today.

W ostatnich tygodniach toczy się dyskusja nt. konieczności utworzenia rynku mocy w Polsce.

Ministerstwo Energii zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami opublikowało na początku lipca Projekt Rozwiązań Funkcjonalnych Rynku Mocy.

Czy wprowadzenie rynku mocy w kształcie zarysowanym przez Ministerstwo Energii faktycznie sprawi, iż pojawią się nowe inwestycje w stabilne moce wytwórcze zwiększające bezpieczeństwo energetyczne w Polsce?

Zacznijmy jednak od krótkiej genezy. Wsparcie dla inwestycji w konwencjonalne elektrownie nie jest w Polsce niczym nowym. Wielu z nas pamięta jak na początku lat 90-tych polska energetyka wymagała dużych nakładów modernizacyjnych zmierzających do ograniczenia emisji szkodliwych gazów. Wprowadzono wówczas stosunkowo prosty mechanizm tzw. Kontraktu Długoterminowego potocznie nazywanego KDT. Taka forma wsparcia była przede wszystkim prosta i korzystna dla inwestora. Polska musiała jednak po wejściu do Unii Europejskiej rozwiązać KDT-y, gdyż stanowiły one niedozwoloną pomoc publiczną. Ich pozostałością od 2008 roku jest opłata przejściowa umiejscowiona w kosztach dystrybucji energii elektrycznej.

Dlaczego dyskusja nt. wspierania inwestycji w konwencjonalne źródła wytwarzania odżyła?

Wielu z nas z pewnością pamięta sierpień zeszłego roku, kiedy to po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat wprowadzono w Polsce stopnie zasilania, które miały na celu znaczne odciążenie systemu elektroenergetycznego w Polsce.

 

1Źródło : Opracowanie własne na podstawie danych z PSE

Jak widzimy na powyższym wykresie moc dyspozycyjna względem zapotrzebowania niemal się pokrywa. Jest to istotna przesłanka do występowania podobnych problemów w kolejnych latach.

Nieuchronne jest wprowadzenie rozwiązań, które doprowadzą do zwiększenia stabilności w krajowym systemie elektroenergetycznym. Podobna sytuacja dotyczy również innych krajów europejskich, jednak znaczne ryzyko ograniczeń dostaw występuje obecnie tylko w Polsce.

W ten oto sposób dochodzimy do Projektu Rozwiązań Funkcjonalnych Rynku Mocy opracowanego przez Ministerstwo Energii przy współudziale ekspertów z PSE S.A.

„Celem Ministra Energii jest zapewnienie ciągłości i stabilności dostaw energii elektrycznej do wszystkich odbiorców końcowych na terenie kraju w horyzoncie długoterminowym” – możemy przeczytać we wspomnianym dokumencie.

Projekt w dużej mierze bazuje na założeniach rynku mocy w Wielkiej Brytanii.

Minister Energii proponuje system zcentralizowany, w którym jeden podmiot ma obowiązek określenia wielkości zapotrzebowania na moc i zorganizowania zakupu mocy w trybie aukcji holenderskiej, gdzie cena wywoławcza stopniowo jest obniżana i wygrywa ten, kto zaoferuje najniższą stawkę.

Harmonogram procesów rynku mocy:

3Źródło: Ministerstwo Energii, Projekt rozwiązań funkcjonalnych rynku mocy, wersja 1.0, Warszawa, 4.07.2016, http://www.mg.gov.pl/node/26170.

 

Przykład Wielkiej Brytanii pokazuje nam jednak, że wprowadzenie takiego rozwiązania nie gwarantuje inwestycji w nowe bloki. Jak możemy przeczytać na blogu Profesora Świrskiego tylko 5% środków zostanie zainwestowanych w nowe bloki gazowe a zdecydowana większość będzie stanowiła wsparcie dla starych bloków węglowych, aby nadal były utrzymywane w ruchu.

Jedną z zasadniczych wad projektu ME w moim odczuciu jest bazowanie wyłącznie na krajowym systemie z pominięciem możliwości związanych z połączeniami transgranicznymi.

Ponadto marginalnie potraktowano jednostki zapewniające DSR (Demand Side Response), czyli potencjał odpowiedzi popytu.

Podzielam również opinię niektórych komentatorów, którzy uważają, że założenia projektu ME mogą być niezgodne z unijnym prawem. Rynek mocy w zaproponowanej formie może być uznany za niedozwoloną pomoc publiczną państwa.

I wreszcie ostatnia i dla wszystkich z pewnością najważniejsza kwestia dotycząca kosztów wprowadzenie rynku mocy. W analizie prawnej i ekonomicznej przygotowanej przez organizację Client Earth Prawnicy dla Ziemi czytamy, że rynek mocy w obecnej propozycji oznaczałby nałożenie na odbiorców końcowych kosztów rzędu 80-90 mld zł w latach 2021-2030. Według Client Earth przeciętny rachunek za energię wzrośnie o około 20%.

Niestety projekt ME pokazuje jedynie mechanizmy rozliczeń bez podawania jakichkolwiek symulacji kosztowych. Dlatego też trudno się do tego odnieść.

Konkludując wygląda na to, że ME zamierza rozwiązać problemy polskiej energetyki powielając błędy innych państw unijnych.

Samo wprowadzenie podobnych rozwiązań w innych krajach unijnych nie jest dla mnie wystarczającą argumentacją.

W 2014 roku Benedict De Meulemeester – założyciel i właściciel E&C – opublikował artykuł nt. rynku mocy: Opłaty za moc: drogie rozwiązanie dla nieistniejącego problemu (tytuł oryginału: Capacity payments: expensive solution for a non-existing problem).

W końcowej części tego artykułu możemy przeczytać 4 punktową receptę rozwiązania problemów związanych z opłatami mocowymi osiągając wydajniejszy kosztowo i bardziej transparentny sposób zmniejszania niedoborów mocy przy jednoczesnym unikaniu podnoszenia cen energii dla odbiorców końcowych:

  1. Kontynuacja polityki klimatycznej w celu zmniejszenia zużycia energii.
  2. Rozwój transgranicznego handlu energią i wspieranie takich inicjatyw jak market coupling.
  3. Kontynuacja wsparcia dla OZE, zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy spadły koszty inwestycyjne (…)
  4. Wspieranie zarządzania popytem tam, gdzie jest to realne.

 

Czytając Projekt rozwiązań funkcjonalnych rynku mocy Ministerstwa Energii jak również analizując nowe akty prawne dotyczące rynku energii w Polsce (np. Ustawa o budowie farm wiatrowych) mam nieodparte wrażenie, że działania Ministra Tchórzewskiego skupione są wyłącznie na wsparciu polskiego sektora wydobycia węgla.

Parafrazując słowa ministra, który przed podpisaniem „ustawy wiatrakowej” przez prezydenta stwierdził, iż „trzeba mniej tej demagogii odnawialnej” chciałoby się powiedzieć: mniej tej demagogii węglowej i biurokratycznej…


Keep up to date with E&C